„Chcę szerzyć ideę wolności, czy to w zakresie narodowości, orientacji seksualnej, wolności tworzenia, czy wolności od systemu. Chcę to rozpowszechnić i chcę, żeby ludzie wiedzieli, że nie ma nic złego w tym, żeby czuć się źle. Wszyscy walczymy. A kiedy ktoś udaje, że się nie martwi, kłamie” – powiedział raper Dušan Vlk w wywiadzie dla Full Moon. Przypomina Wam zespół prowadzony przez Fvck_Kvlt? Tak, to ten sam kanał, więc głównie punk, punk i rap, a także phonk, lo-fi czy trap... taka jest twórczość „księcia alternatywnego rapu z Preszowa”, który zdobył rzeszę fanów także w Czechach. Debiutancka płyta "Asthmaboy" ukazała się trzy lata temu, rok później ukazała się EPka "Korporát", a pod koniec zeszłego roku kolejna EPka "Anticapitalist Mercedes". Tytuły jego nagrań mówią wystarczająco dużo, czego zabrakło w przypadku wrześniowego albumu "Babie leto v podzumi" - prawdopodobnie najlepszego od Vlk.
„W porównaniu z poprzednimi albumami widać zmianę, Babie leto v podzemí jest poważniejsze, bardziej dojrzałe. Tematycznie Vlk nadal utrzymuje podobny wątek, nie zatraca emocjonalnej otwartości, dyskusji na temat undergroundu i specyficznej ekspresji wokalnej. Pojawiają się także nowe tematy związane z rosnącą popularnością, pojawia się coraz więcej krytyki społecznej i nowe elementy muzyczne - istrumentalne podkłady, recytacja, przekazywanie bitów innym wykonawcom i odejście od procesu DIY, a także dominacja gatunku trap, które ożywiły cały album i wniosły większe zróżnicowanie” – napisano w recenzji magazynu Full Moon. Możemy się pod tym podpisać, ale ze świadomością, że nagranie studyjne w tym przypadku wcale nie odzwierciedla tego, co dzieje się na występach Vlk na żywo. Punk i pogo.