Wokalistka, której początki przypominają zagadkę. Jeśli chodzi o języki - możecie czuć
się tu pogubieni, ale muzycznie jesteście od razu "u siebie". Wpływy żydowskie, północnoafrykańskie, brazylijskie i zachodnie łączą się w uderzający electro-pop z Tamar. Produkcją zajmuje się Ori Winokur stojący za sukcesem Asafa Avidana czy zespołu Lola Marsh.
Urodziła się w Galilei, matka w Maroku, ojciec w Brazylii, ale niezwykłe nazwisko otrzymała od prababci, która pochodziła z Rumunii. Należy do fali artystów poszukujących tożsamości w wieloetnicznym Izraelu, zwracając się do języka swoich przodków. Podczas gdy Yasmin Levi przylgnęła do ladino, a Liraz do perskiego, Lala Tamar znalazła powiązanie ze swoimi sefardyjskimi dziadkami z Maroka w zapomnianym dialekcie haketia. Śpiewała nim na swoim debiutanckim albumie i tym samym pomogła ożywić związaną z nim wyjątkową północnoafrykańską kulturę żydowską.
Czytaj więcej„W Izraelu muzyka zawsze odzwierciedla środowisko, z którego pochodzisz. Prawdziwym wyzwaniem było dla mnie stworzenie z tego nowego, nowoczesnego brzmienia” – wyjaśniła Lalar. Zaktualizowała stare piosenki marokańskich kobiet dodając do nich elektronikę, hip hop, pop i reggae. Śpiewa po hebrajsku, arabsku, portugalsku, ladino i haketia, a w swoich tekstach nie skąpi aspektów feministycznych. Spogląda w przeszłość, ale przekształca ją w teraźniejszość, a w swojej muzyce pop szuka nowego zastosowania dla haketii, na przykład w Duo Andalus z gitarzystą flamenco Oferem Ronenem.
Lala Tamar jest równie popularna w Izraelu, jak w Maroku, gdzie nie tylko jeździ na koncerty, ale ostatnio głównie studiuje tu muzykę gnawa i o tym ma być jej nowy album.